wlados wlados
We wtorek Komisja Europejska poinformowała, że dokapitalizowanie spółki zarządzającej lotniskiem Gdynia-Kosakowo było niedozwoloną pomocą publiczną i nakazała polskim władzom odzyskanie od niej 91,7 mln zł. W uzasadnieniu napisano m.in.: – Środki publiczne przekazane przez gminy Gdynia i Kosakowo na rzecz portu lotniczego Gdynia-Kosakowo przyznają beneficjentowi nienależną przewagę konkurencyjną, w szczególności nad lotniskiem w Gdańsku, co stanowi naruszenie unijnych zasad pomocy państwa. (…) W trakcie dochodzenia Komisja stwierdziła (…), że prognozy dotyczące ruchu lotniczego i przychodów przedstawione w biznesplanie lotniska w Gdyni nie były realistyczne, biorąc pod uwagę fakt, że port lotniczy w Gdańsku nie jest zatłoczony i znajduje się w odległości zaledwie 25 km.
„Kosakowo jest potrzebne”
Ze słów dr Marcina Wołka wynika, że nie do końca zgadza się on z taką argumentacją. – Na lotnisko Gdynia-Kosakowo należy patrzeć z perspektywą 10-, a nawet 20-letnią. Zrealizowane inwestycji było potrzebne, by zabezpieczyć funkcje cywilne, na które pojawi się zapotrzebowanie, bo pasażerski rynek lotniczy w Polsce po prostu skazany jest na dalszy wzrost. Z pewnością „nie grożą” mu już takie „wzloty” jak w pierwszych latach po wejściu do UE i pojawieniu się na naszym rynku przewoźników niskokosztowych, niemniej jednak prognozy długoterminowe wskazują na stabilny i stały wzrost liczby przewożonych pasażerów. Poza tym, projekt wprowadzenia funkcji cywilnych na istniejące lotnisko w Gdyni-Kosakowie nie jest projektem z kapelusza. Nie jest również nowy. Ma on solidne podstawy programowe – uważa Marcin Wołek.
W tym ostatnim kontekście, zwraca on uwagę m.in., iż to lotnisko w Regionalnej Strategii Rozwoju Transportu w Województwie Pomorskim do roku 2020 zaklasyfikowane zostało jako „lotnisko o znaczącym potencjale”, tak samo jak Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. W dokumencie tym stwierdza się m.in., że w początkowym etapie swej działalności Kosakowo powinno uzupełniać ofertę portu gdańskiego. Jako możliwe przyszłe wykorzystanie wskazano pasażerskie lotnisko komercyjne. Również „Studium strategicznego rozwoju sieci lotnisk na terenie województwa pomorskiego do roku 2025” precyzuje rolę Kosakowa jako alternatywy dla ruchu ogólnego i biznesowego na lotnisku w Gdańsku, a w dłuższym horyzoncie czasowym, zależnie od tempa rozwoju i natężenia ruchu w porcie gdańskim, można brać pod uwagę komercyjne loty pasażerskie.
Wyzwanie dla samorządowców
Nakaz zwrotu prawie 100 mln zł przez spółkę zarządzającą lotniskiem w Kosakowie niechybnie będzie oznaczało jej upadek, gdyż spółka tych pieniędzy naturalnie nie posiada – wydała je na inwestycję. Przedstawiciele zainteresowanych samorządów podkreślali wielokrotnie, że po werdykcie KE trzeba będzie powrócić do kwestii połączenia lotnisk w Gdańsku i Gdyni – zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie kapitałowe, jak i wspólny zarząd. Marcin Wołek potwierdza, że jest to wyzwanie, jakie stoi przed trójmiejskimi samorządowcami.
– Niezależnie od opinii Komisji Europejskiej, wyzwaniem dla władz samorządowych pozostaje kwestia integracji obu lotnisk w jeden, spójny i sprawnie zarządzany organizm, tym bardziej, że koncepcja Pomorskiego Węzła Lotniczego [zawiera się w nim projekt rozwoju lotnisk w Gdańsku, Gdyni i Pruszczu Gd. – red.] została sformułowana już kilka lat temu. Lotnisko w Gdyni-Kosakowie od samego początku było ważną częścią Pomorskiego Węzła Lotniczego – przypomina Marcin Wołek.