– Koszty, jakie musimy ponieść na działanie polskiego systemu elektroenergetycznego to nie tylko koszty eksploatacji sieci. To także koszty związane z tym, że mamy straty energii na przesyle. Drugą ważną rzeczą jest utrzymanie dobrej jakości energii dostarczanej do systemu. Trzeba efektywnie tym systemem zarządzać, usuwać ograniczenia, jakie w nim występują, dysponować odpowiednimi przyłączami. Czasem regulator interweniuje, ale ta interwencja też kosztuje i te koszty są ponoszone w taryfie, którą regulator potem zatwierdza – wymieniał Woszczyk.
Kolejnymi kosztami, jakie wskazał prezes URE, są koszty inwestycyjne. Według niego system wsparcia w Polsce okazał się najbardziej atrakcyjny dla współspalania biomasy, a współspalanie nie jest metodą efektywną, ponieważ biomasę należy przetransportować często na duże odległości. To tworzy dodatkowe koszty.
Woszczyk wymienił trzy priorytety, jakie sobie postawił zajmując stanowisko prezesa URE. Priorytety te to uwolnienie rynku energii elektrycznej, uwolnienie rynku gazu, a także transformacja sieci energetycznej do sieci inteligentnej. Prezes skupił się na rozwoju sieci inteligentnej. – Mamy świadomość złożoności projektu i czasu, jaki jego realizacja wymaga – zaznaczył, ale dodał, że jednak jest to szybszy sposób niż stawianie nowych bloków energetycznych.
Brak tego komponentu niesie ze sobą ryzyka, jak choćby ryzyko blackoutu czy awarii systemu. Szczycimy się blokami klasy 1000 MW, ale wypadnięcie takiej jednaj jednostki z systemu powoduje, ze brakuje w sieci 1000 MW. Natomiast prawdopodobieństwo „wypadnięcia” z systemu tysiąca jednostek 1-megawatowych jest tysiąc razy mniejsze – mówił prezes Urzędu. – Sieć inteligentna to sieć otwarta na generację rozproszoną, której jak wody na pustyni brakuje dzisiaj w Polsce – wskazywał. Jednak zaznaczył, że "najpierw trzeba doprowadzić infrastrukturę energetyczną do takiego stanu, aby efektywność energetyczna mogła być biznesem".