Polski rynek budowlany przechodzi rewolucję – zamawiający, tacy jak PKP PLK, GDDKiA czy PGE, coraz częściej wykluczają firmy z Azji z przetargów, stawiając na krajowe i europejskie podmioty. Nowelizacja Prawa zamówień publicznych i unijne regulacje wspierają repolonizację gospodarki, a przykłady Rail Baltica czy CPK pokazują, że polskie firmy są gotowe realizować nawet najbardziej złożone inwestycje bez udziału zagranicznych wykonawców z tzw. państw trzecich.
Wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa – dr Damian Kaźmierczak – w mediach społecznościowych podzielił się komentarzem na temat widocznych zmian w podejściu do zamówień publicznych wśród polskich zamawiających. Jego zdaniem, obecnie obserwowana sytuacja, to fundamentalny przełom na polskim rynku budowlanym.
– Po latach bezskutecznych apeli, nasze państwo wreszcie zmieniło swoje podejście do przypadkowych firm spoza Polski - głównie z Azji - przechodząc z nadmiernie gościnnej, wręcz karykaturalnej postawy, na bardziej racjonalną i chroniącą interesy krajowej gospodarki – ocenił.
Coraz więcej inwestorów się wycofuje
Jak wskazuje Kaźmierczak, w zmianie podejścia do zamówień publicznych i wykonawców z tzw. państw trzecich, poza nową mentalnością administracji publicznej, nie bez znaczenia była też Unia Europejska, która „nie tylko otworzyła stronie polskiej oczy, ale też dostarczyła konkretne narzędzia prawne” w postaci
wyroku TSUE z października 2024 roku. W rezultacie rząd przygotował, a prezydent Nawrocki podpisał 21 sierpnia br.
nowelizację ustawy Prawo zamówień publicznych, ograniczającą dostęp do polskiego rynku, między innymi, firmom z Turcji, Chin czy Kazachstanu.
Przedstawiciel PZPB wskazuje, że zmiana podejścia zamawiających zaczęła się jeszcze przed nowelizacją, wpisując się w
zapowiadaną głośno przez premiera Donalda Tuska repolonizację gospodarki. Najpierw firmy z Turcji, Chin i Kazachstanu z przetargów kolejowych wykluczyła PKP PLK, a następnie GDDKiA, CPK czy wreszcie
PGE, zamykając rynek przed azjatyckimi wykonawcami przy inwestycjach w bloki gazowe w Rybniku i Gryfinie.
– Część zamawiających zmieniło stanowisko w trakcie procesu - np. Gaz-System, który wcześniej
wybrał tureckich wykonawców do budowy terminala FSRU w Gdańsku, niedawno zamknął możliwość udziału firm spoza UE w przetargach na dostawy (np. rur). Zobaczymy, co teraz zrobi Enea, która niedawno powierzyła realizację bloku gazowego w Kozienicach firmie z Turcji i przygotowuje się do kolejnego przetargu w Połańcu – zastanawia się Kaźmierczak.
Nie ma obaw?
Członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa odniósł się również do głosów, że ograniczenie dostępu firm z Azji doprowadzi do braku ofert i wzrostu cen w przetargach. Jego zdaniem, nie ma nic bardziej mylnego, co potwierdził trzema przykładami.
Pierwszym jest Rail Baltica, gdzie na odcinek Białystok – Ełk zgłosiło się pięć konsorcjów, złożonych z kilkunastu firm, dobrze znanych i obecnych na rynku od lat. Drugim terminal lotniska Centralnego Portu Komunikacyjnego, gdzie w przetargu – również - pięć konsorcjów złożonych z największych spółek kraju zgłosiło chęć udziału w dialogu konkurencyjnym, a nie zgłosiła się żadna firma z Azji – nawet z Japonii czy Korei Południowej. Ostatnim przykładem jest natomiast linia kolejowa nr 622, gdzie cztery z sześciu ofert złożyły krajowe spółki we współpracy z podmiotami europejskimi. W związku z czym, Kaźmierczak uważa, iż argument o konieczności udziału azjatyckich wykonawców przy budowie polskich tuneli upada.
– Każdą, nawet najbardziej złożoną inwestycję, polskie firmy są w stanie zrealizować samodzielnie. Przypadkowych wykonawców z Azji po prostu w Polsce NIE potrzebujemy! – podsumował swój wpis na portalu X.