Rynek Infrastruktury
Szybkie pasy mają pojawić się na trasach o łącznej długości 268 km, natomiast opłatami objętych jest w sumie 741 km dróg, do których dojdzie wkrótce kolejne 450 km. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju postanowiło, że opracowany zostanie system eliminujący konieczność zatrzymywania się na bramkach. Istnieje obawa, że po wprowadzeniu bramek na autostradzie A2 między Łodzią a Warszawą dojdzie do paraliżu.
Przepustowość bramek w manualnym systemie poboru opłat to 150 pojazdów na godzinę, natomiast w systemie elektronicznym – 600. Robert Stankiewicz z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju informuje „Dziennik.pl”, że system mógłby zostać uruchomiony najpóźniej na początku 2017 roku, natomiast jeszcze w tym roku powinny być znane ramowe rozwiązania dla elektronicznego systemu.
Elektroniczny pobór opłat ma być zintegrowany z Krajowym Systemem Zarządzania Ruchem, który jest opracowywany przez GDDKiA. System poprzez sieć kamer, czujników ruchu i tablic elektronicznych będzie służył zwiększeniu płynności i bezpieczeństwa jazdy na drogach krajowych. W 2015 roku GDDKiA zamierza rozpocząć ogłaszanie przetargów na komponenty KSZR. Wartość systemu jest szacowana na 700 mln zł.
Jeżeli chodzi o koszt wdrożenia nowego systemu poboru opłat, będzie on znany dopiero po wybraniu wariantu, jaki jest rekomendowany do wdrożenia. Problemem może się okazać przekonanie do nowego projektu koncesjonariuszy autostrad. Na razie pozytywnie o projekcie wypowiada się spółka GTC zarządzająca autostradą A1 z Trójmiasta do Torunia.
Jak pisze”Dziennik.pl”, najmniej przychylna rządowemu projektowi jest Autostrada Wielkopolska, która zarządza odcinkiem A2 ze Świecka do Konina, który jest podzielony na dwie części. Na każdej obowiązuje inny system rozliczeń – na jednym koncesjonariusz zarabia na opłatach od kierowców, a na drugim na opłacie za dostępność od GDDKiA. Spółka poniosła już wydatki na system manualny, a na zmianie na elektroniczny nie zaoszczędzi.
MIR nie może narzucić Autostradzie Wielkopolskiej swojego rozwiązania, ale liczy na to, że zmianę wymuszą kierowcy, którzy będą mieć porównanie systemu manualnego z elektronicznym, który zacznie funkcjonować na jednym z odcinków zarządzanych przez koncesjonariusza.