Rynek Infrastruktury
Pomysł elektronicznego poboru opłat dla wszystkich samochodów nie jest nowością
– Nie jest to jednak nowy pomysł. Prace komisji i dyskusje nad tym pomysłem toczyły się od kilku lat, ale występował problem uzgodnienia standardów, operatorów i kompatybilności systemu z systemem europejskim – tłumaczy Kotlarek w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl”.
Prezes PKD jako przykład podaje autostradę A1, gdzie zastosowanie tradycyjnego systemu poboru opłat powoduje stanie w korku i czekanie przy bramkach, nawet ponad pół godziny. – Autostrady buduje się po to, żeby płynnie jeździć, a nie po to, żeby stać w kolejce do zapłaty – komentuje Zbigniew Kotlarek.
Projekt dobry, co z wdrożeniem?
– Jeżeli istnieje szansa wprowadzenia nowego systemu to na pewno wszyscy ją poprą, ale będzie to wymagało wprowadzenia odpowiedniego oprzyrządowania do każdego samochodu – dane muszą być w jakiś sposób sczytywane, aby można było później rozliczyć opłaty – przyznaje prezes PKD.
Zbigniew Kotlarek mówi portalowi „RynekInfrastruktury.pl”, że w każdym systemie poboru opłat powinny istnieć jednak alternatywne możliwości – poza automatycznym poborem musi też istnieć możliwość tradycyjnej płatności gotówką. Taki system funkcjonuje między innymi w Portugalii i Hiszpanii.
Nowy system, nowe możliwości
Koncepcja wdrożenia elektronicznego systemu poboru opłat dla samochodów osobowych zakłada likwidację bramek do manualnego poboru opłat. Pobór odbywałby się z jednej strony dzięki urządzeniom pokładowym, które łączyłyby się z bramownicami, z drugiej strony, możliwe byłoby zaplanowanie podróży na portalu internetowym i wniesienie opłaty przed podróżą. Dokument potwierdzający płatność służyłby do okazywania organom kontrolnym podczas jazdy.
Elektroniczny system poboru opłat dla osobówek udałoby się wdrożyć znacznie szybciej niż manualny, jeżeli chodzi o nowe odcinki autostrad. Co więcej, udałoby się obniżyć koszty związane z budową i dostosowaniem placów poboru opłat.
Budżet państwa mógłby zaoszczędzić nawet 1 mld zł na wdrożeniu proponowanej koncepcji. Umożliwiłoby to też szybsze wprowadzenie opłat na nowo oddawanych odcinkach, a tym samym zmniejszyłoby wynoszące 40 mld zł zadłużenie Krajowego Funduszu Drogowego. Jeśli GDDKiA pozostanie przy manualnym systemie, same punkty poboru opłat będą kosztować od 800 mln do 1,05 mld zł.