Konflikt na Ukrainie ograniczy wymianę handlową z Polską, czego konsekwencje poniosą zarówno przewoźnicy kolejowi, jak i samochodowi – ocenił Marek Tarczyński z Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, który komentuje dla nas wpływ wojny, jaka toczy się za naszą wschodnią granicą na sytuację gospodarczą.
Przypomnijmy. Rosyjska inwazja na Ukrainę zaczęła się w czwartek (24 lutego) rano, kiedy pociski rakietowe spadły m.in. na Kijów i Charków.
Wcześniej, bo w poniedziałek (21 lutego), niedługo po zakończeniu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, prezydent Władimir Putin uznał niepodległość Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej, co dla wielu komentatorów było zapowiedzią nachodzącego konfliktu.
Wojna będzie miała spory wpływ na wymianę handlową Polski z Ukrainą. Marek Tarczyński, przewodniczący Rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki ocenił, że „konflikt na Ukrainie ograniczy wymianę handlową z Polską, czego konsekwencje poniosą zarówno przewoźnicy kolejowi, jak i samochodowi”. – Wolumen wzajemnej wymiany zmniejszy się. Zawieszeniu ulegną zapewne dostawy tranzytowe tzw. Nowym Jedwabnym Szlakiem z Chin, a nad intensyfikacją trasy przez Ukrainę ostatnio usilnie pracowano. W przypadku blokady lub zajęcia portów czarnomorskich Ukrainy przez Rosję, dostawy morskie na Ukrainę mogą być przekierowane przez nasze porty – przewiduje ekspert.
Czy ewentualne straty handlowe będą bardziej dotkliwe dla strony polskiej czy też ukraińskiej? – Ofiarą agresji jest Ukraina i to ona może ponieść największe straty ludzkie i materialne, m.in. w infrastrukturze, czy majątku produkcyjnym. W istotny sposób dotyczyć one mogą transportu. W takich sytuacjach celem agresora jest ograniczenie mobilności napadniętego kraju – przypomniał Tarczyński.
Wzmożony ruch panuje obecnie na polsko-ukraińskich przejściach granicznych. Tylko w ciągu pierwszej doby po wybuchu wojny polsko-ukraińską granicę przekroczyło ponad 38 tys. osób, z czego 29 tysięcy wjechało do Polski, a ponad 9 tys. osób wyjeżdżało z naszego kraju na Ukrainę. – Wielu Ukraińców przekraczających naszą granicę to rodziny osób pracujących w Polsce. Według szacunków MSWiA, jest ich w Polsce ok. miliona. Te osoby, które w poczuciu zagrożenia uciekają do Polski, ale nie mają konkretnego miejsca pobytu,
otrzymają pomoc zorganizowaną przez urzędy wojewódzkie.