Rynek Infrastruktury
Przedsiębiorcy pracujący na budowie autostrady A1 w województwie kujawsko-pomorskim protestowali we wtorek pod siedzibą bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Firmy te nie są objęte specustawą drogową, która podwykonawcom generalnych wykonawców pozwala odzyskać zaległe należności.
– To bubel prawny – mówi o ustawie poszkodowany podwykonawca. – W podobnej sytuacji są setki przedsiębiorstw pracujących dla podwykonawców autostrad w całej Polsce. Jeśli zbankrutujemy, pracę u nas i naszych kooperantów stracą tysiące ludzi – skarży się „Gazecie Wyborczej” przedsiębiorca.
Współwłaściciel firmy Eko-Studnie Wacław Paca, która dostarczała materiały firmie KWG z grupy PBG mówi, że brak pieniędzy wpędza przedsiębiorstwo w kłopoty. Bez środków finansowych firma nie może zamawiać materiałów potrzebnych do produkcji, wobec czego należało ją ograniczyć.
Paca mówi, że jego firma liczyła na pomoc ze strony państwa. Nadzieję widziała w podpisanej przez prezydenta Komorowskiego specustawie. Zgodnie z nią podwykonawcy występują ze swoimi należnościami do GDDKiA, która wypłaca im środki z Krajowego Funduszu Drogowego.
Firma Pacy złożyła stosowny wniosek do GDDKiA, jednak okazało się, że pomocy nie otrzyma ponieważ nie miała podpisanej umowy z generalnym wykonawcą. W podobnej sytuacji jest firma Rincon z Płocka, która chce odzyskać 1,5 mln zł i pracowała dla Metoreksu, również z grupy PBG. – Zgodnie z ustawą pieniądze dostanie Metorex, a nie my. To jakaś paranoja – mówi współwłaściciel firmy.
Tomasz Okoński, rzecznik oddziału GDDKiA w Bydgoszczy potwierdza, że specustawa nie gwarantuje pieniędzy firmom, które miały podpisane z podwykonawcami umowy na roboty budowlane. – Przedsiębiorcy nieobjęci zapisami ustawy, a którzy wykonywali roboty budowlane mogą składać wnioski, które będą rozpatrywane w związku z tzw. solidarną odpowiedzialnością – wyjaśnia Okoński.