lp
Reklamy wiszą na elewacji budynku oraz na ścianach peronu I oraz IV od 1 grudnia. Projektanci rewitalizacji budynku są oburzeni tym, że w ich autorskiej koncepcji rewitalizacji nie było uwzględnionych wielkich plakatów, które zajmowałyby znaczną część przestrzeni dworcowej. - Przypominamy, że celem remontu było przywrócenie pierwotnego charakteru Dworca po 30 latach dewastacji i zaniedbań, przy jednoczesnym dostosowaniu, na ile to było możliwe, do współczesnych standardów i potrzeb – czytamy w liście.
Człownkowie Towarzystwa Projektowego zaznaczają, że bez zgody odpowiednich służb, czy konsultacji, budynek użyteczności publicznej nie może być w całości zasłonięty reklamami. Grzegorz Niwiński oraz Jerzy Porębski podkreślają, że remont obiektu jeszcze się nie skończył. - Projekt nie przewidywał reklamy na elewacji, jedynie "galerię sztuki" na jej fragmencie i tylko w wypadku, gdyby nie udało się jej wyremontować – piszą członkowie Towarzystwa Projektowego. - Niedopuszczalne jest, aby o charakterze centrum stolicy decydowała cena sweterka jakiejś firmy odzieżowej. Ogromna podkonstrukcja na reklamy bynajmniej nie wygląda na czasową i wykracza poza zakres zgłoszonego remontu – dodają.
W liście poruszono także wątek graffiti, które pojawiło się w przestrzeni Dworca Centralnego. Autorzy podkreślają, że tenprojekt także nie był konsultowany, został ostro skrytykowany oraz spowodował zniszczenie ścian, na których remont wydano dziesiątki tysięcy złotych. - Propozycje malarskich aranżacji uznanego artysty Jarosława Flicińskiego nie zostały wzięte pod uwagę - zamiast tego pozwolono na wandalizm - czytamy w liście.
Dodatkowo poruszona została kwestia zasłonięcia ścian reklamami, co jest sprzeczne z opinią specjalisty do spraw przeciwpożarowych.
Według Towarzystwa Projektowego, środków na utrzymanie dworca można poszukać np. poprzez wynajęcie ok. 2000 m2 powierzchni komercyjnych na antresolach hali głównej oraz innych dworcowych pomieszczeń. Członkowie towarzystwa zwracają uwagę, że nie rozumieją sposobu zarządzania dworcem.
„Wybacz, Warszawo, jeśli błądzimy w poszukiwaniu pieniędzy na utrzymanie najważniejszego z Twoich dworców. Wybacz, jeśli wpływamy na przestrzeń publiczną inaczej niż wyobrażają sobie jej codzienni użytkownicy. Ale to nas, nie ich, dotyka syndrom obojętności – przestrzeń publiczna jest publiczna, czyli wspólna, tak długo tylko, jak długo nie pada pytanie: kto zapłaci za jej utrzymanie? Wówczas każdy odwraca się na pięcie, a my słyszymy – przecież to jest wasze, pekapowskie, nam jest obojętne skąd weźmiecie pieniądze, macie utrzymywać i koniec” – napisał kilka dni temu na swoim blogu prezes spółki Dworzec Polski Jacek Prześluga.
Reklama wzbudza skrajne emocje. Wielu czytelników portalu Rynek Kolejowy pyta, jaki był sens remontu elewacji dworca, skoro od razu można było zakryć ją wielką płachtą. Innym taki a nie inny pomysł na zarobienie pieniędzy na utrzymanie dworca zupełnie nie przeszkadza. Dla niezadowolonych dobrą informacją jest to, że ma ona wisieć tylko przez miesiąc.