wlados wlados
Projekt przebudowanego ronda Reagana zakładał, iż oprócz przejść podziemnych do ronda będzie można dojść również po pasach. Rozwiązanie widoczne jest na pierwszych wizualizacjach przed przebudową. W odpowiednich miejscach, gdzie miały powstać zebry, obniżono nawet krawężniki. Firma BBKS Projekt, odpowiedzialna za przygotowanie wizualizacji twierdzi, że przejścia dla pieszych zostały ostatecznie usunięte z projektu na życzenie inwestora.
Pasy niebezpieczne?
Urzędnicy w magistracie twierdzą, że zebry do dziś nie powstały ze względu na dużą liczbę wypadków z udziałem pieszych. Jak podaje „Gazeta Wrocławska” w ubiegłym roku odnotowano jeden wypadek w tym miejscu. Tymczasem po przeciwległej stronie Odry myślenie jest zupełnie odwrotnie. W 2016 roku przejście Świdnickie w centrum miasta ma zostać kompletnie przebudowane. W ramach przygotowań do inwestycji miasto przejęło już teren. Zamknięto lokale użytkowe, które będą przeznaczone na wystawy. Ruch pieszych zostanie skierowany na pasy wymalowane w poziomie jezdni. Rozwiązanie posłuży wszystkim: badania pokazują, że rowerzyści i piesi naturalnie wpływają na uspokojenie ruchu w tym miejscu.
Piesi mają chodzić po ziemi
Zamykanie przejść podziemnych w centrach miast to standard w Europie Zachodniej. Głównym problemem, który generują takie przejścia, jest ich słaba dostępność – starsze nie mają często żadnych wind, a w nowszych zarządcy montują tańsze podnośniki, które nie dość, że są nieodpowiednie i niewygodne dla części użytkowników, to w dodatku najczęściej i tak są zepsute. Kolejna kwestia to niski poziom utrzymania i dewastacje.
Zwolennicy przejść podziemnych argumentują, że przejścia podziemne podnoszą bezpieczeństwo uczestników ruchu, zwłaszcza pieszych. Tym bardziej, że niezmotoryzowani są zwykle bez szans w konfrontacji z pędzącym samochodem. Jednak (zazwyczaj) to nie piesi generują zagrożenia. – Problemem jest to, że ruch odbywa się za szybko – mówi Jan Jakiel, prezes Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji SISKOM.
– Piesi mają chodzić po ziemi, takie jest założenie każdego nowoczesnego systemu komunikacyjnego, natomiast jeśli chce się cokolwiek schować to może raczej samochody. Nikt już takich rzeczy nie buduje z wielu powodów. M.in. dlatego że są to przedsięwzięcia dużo bardziej kosztowne niż sprawne uregulowanie przejścia dla pieszych i uspokojenia transportu. Poza tym nikt takim przejściem podziemnym nie chce chodzić po zmroku – wyjaśniał swego czasu dr Andreas Billert, niemiecki specjalista od rewitalizacji, wykładowca Uniwersytetu Viadrina.