Bieńkowska podkreśliła, że jej teka komisarza stanowić będzie dwie połączone dyrekcje z poprzedniej komisji. – To długa nazwa, ale na części tych członów bardzo mi zależało, przede wszystkim na sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Moja teka to bardzo istotny segment działalności nowej komisji, ważny na czas pokryzysowy. Będę musiała poradzić sobie m.in. ze zbyt dużymi wydatkami w wielu krajach. To bardzo przyjemne dla mnie wyzwanie – powiedziała Bieńkowska, dodając, zajmować się będzie m.in. tym, by przedsiębiorstwa z państw członkowskich UE miały takie same prawa na wszystkich rynkach. Podkreśliła też, że w interesie UE jest „reindustrializacja”: ponowny wzrost roli przemysłu. Zdradziła jednocześnie, że zakres jej obowiązków kształtował się do ostatniej chwili.
Na pytanie, co Polska miała z jej pracy w KE, Elżbieta Bieńkowska odpowiedziała: – Większość komisarzy zachowuje wrażliwość na swój kraj, ale jest to takie miejsce, gdzie reprezentuje się interesy wszystkich krajów. Należy pamiętać, że polskie przedsiębiorstwa już obecnie stanowią silną konkurencję dla przedsiębiorstw z innych krajów. Utworzenie MIR – „najlepsza decyzja z możliwych”.
Wicepremier i szefowa MIR podkreśliła, że decyzja, podjęta niecały rok temu, o utworzeniu „superministerstwa”, była najlepszą z możliwych. – Wiele się nauczyłam łącząc resorty, a potem kierując nimi. Praca, którą wykonaliśmy, już w tej chwili daje efekty. Może poza egzaminami na prawo jazdy, tego nie ruszyliśmy. Większość pozostałych rzeczy uda się przez rok [do końca kadencji tego parlamentu – red.] doprowadzić do udanego końca – oceniła Bieńkowska.
Na pytanie, czy MIR „da się łatwo zepsuć”, odpowiedziała twierdząco. – Istotne są decyzje personalne. Mam wspaniały zespół. Najważniejszy jest zespół na poziomie wiceministrów. W takim ogromnym organizmie się nic nie zrobi bez dobrych wiceministrów – podkreśliła Bieńkowska, która kierowała MIR przez 9 miesięcy.
Grabarczyk czy Schetyna?
Wicepremier nie chciała się wypowiadać na temat tego, kto powinien zostać jej następcą, choć podkreśliła, że jeśli Ewa Kopacz będzie chciała z nią na ten temat rozmawiać, to będzie służyć pomocą. Karuzela z nazwiskami kręci się bardzo szybko. Obecnie, według nieoficjalnych informacji „RK”, rozpatrywane są kandydatury Cezarego Grabarczyka oraz Grzegorza Schetyny.
Ta druga kandydatura pojawiła się raptem kilkadziesiąt godzin temu. Rafał Grupiński, szef Klubu Parlamentarnego PO powiedział wczoraj PAP, że Schetyna byłby dobrym szefem MIR. Część komentatorów politycznych zaczęła wczoraj twierdzić, że takie głosy są dowodem, iż „frakcja Schetyny” w Platformie próbuje ponownie dojść do głosu (Grupiński uważany jest za „człowieka Schetyny”).
Dziś prezydent Bronisław Komorowski ma podpisać dymisję rządu Donalda Tuska i powierzyć misję tworzenia nowego gabinetu Ewie Kopacz. Sama Kopacz zapowiedziała wczoraj, że zaprzysiężenie nowego rządu powinno zapewnić jutro. Natomiast nowa Komisja Europejska ma rozpocząć funkcjonowanie 1 listopada. Wcześniej skład KE musi zostać zatwierdzony przez Parlament Europejski.
Dutkiewicz może porzucić Wrocław dla MIR?
/Aktualizacja 11.40/
Jacek Protasiewicz, były europoseł PO i szef Platformy na Dolnym Śląsku, zasugerował w rozmowie z RMF FM, że następcą Bieńkowskiej może być prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Na pytanie, czy Protasiewicz, zgłosił Ewie Kopacz kandydaturę Dutkiewicza, polityk PO odpowiedział m.in.: – Przyznaję, że między innymi i o tym rozmawialiśmy, bo jako szef dolnośląskiego regionu Platformy zwyczajnie rzecz biorąc prosiłem panią marszałek, żeby przy konstrukcji nowego rządu uwzględniła pewne wybitne postaci z Platformy, ale nie tylko z naszej partii, które pochodzą z Wrocławia i z Dolnego Śląska. (…) Ja z panem prezydentem Dutkiewiczem jestem w dosyć regularnych ostatnio kontaktach i wiem, że dla niego region i miasto są najważniejsze. Bywają jednak czasy, kiedy trzeba te priorytety przewartościować.
Dziennikarz dopytywał, czy Dutkiewicz jest gotowy porzucić prezydenturę Wrocławia (szefuje temu miastu od 2002 r.). – „Gotowy” to może za dużo powiedziane, ale byłby gotów się zastanowić pod jednym oczywiście warunkiem, że, jak to mówi ładne polskie powiedzenie, w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Więc musiałaby być wola, musiałaby być chęć skorzystania z jego doświadczeń – odparł Protasiewicz.
Odniósł się on też do zapowiedzi, że do rządu wejdzie Grzegorz Schetyna. – Dla wszystkich jest czas, żeby trochę te własne ambicje i oczekiwania ściągnąć, jakby trzymać jak karty przy piersiach (…), czyli nie chodzić z nimi do mediów i nie epatować swoimi pomysłami, czy to na najbliższe scenariusze w partii, czy na swoją własną obecność w rządzie.
Nie jest tajemnicą, że Protasiewiczowi nie jest ze Schetyną po drodze. Kilka miesięcy temu Protasiewicz pokonał Schetynę w walce o przywództwo w dolnośląskiej PO. Obaj politycy mają też inne spojrzenie na współpracę z Dutkiewiczem: Protasiewicz, w przeciwieństwie do Schetyny, jest orędownikiem współdziałania z prezydentem Wrocławia. PO i komitet Dutkiewicza mają wystawić wspólne listy w wyborach samorządowych.