- Obecnie prąd produkowany przez elektrownie jądrowe jest konkurencyjny cenowo. Do produkcji zielonej energii dopłacają dziś wszystkie kraje i to dosyć dużo. Ten rodzaj energetyki funkcjonuje dzięki dużym subsydiom państwa. Dziś mamy sytuację, w której niektóre kraje nie są już w stanie wspierać tego sektora, w tak dużym zakresie. Z dotacji wycofują się chociażby Niemcy czy Hiszpanie – mówi Kubacki i zaznacza, że w przypadku elektrowni jądrowych trzeba najpierw ponieść wysokie koszty inwestycyjne, ale docelowo koszt produkcji energii należy do najniższych.
Dyrektor departamentu energii jądrowej Ministerstwa Gospodarki dodaje, że w przyszłości duże znaczenie dla produkcji energii elektrycznej będą miały koszty zakupu uprawnień do emisji CO2, a energetyka jądrowa jest wolna od tego obciążenia.
- Jeśli chodzi o koszty składowania odpadów – w naszym programie budowy elektrowni jądrowej zakładamy, że nie będziemy nimi obciążać kolejnych pokoleń, lecz od samego początku rozłożymy je w kosztach funkcjonowania elektrowni. Koszt składowania odpadów będzie rozłożony w czasie i zracjonalizowany – tłumaczy Kubacki. - Postęp technologiczny, jaki może nastąpić na przestrzeni kolejnych 50-70 lat może ułatwić nam to zadanie. W przyszłości powinny pojawić się reaktory IV generacji, które będą bardzo głęboko wypalać paliwo. Ilość odpadów może dzięki temu zostać znacząco zredukowana - dodaje.
„Rzeczpospolita” poinformowała dziś, że Polska Grupa Energetyczna w przyszłym tygodniu ma zadecydować o ogłoszeniu przetargu na wybór reaktora do polskiej elektrowni jądrowej. Na łamach dziennika Maciej Jurkowski, wiceprezes Polskiej Agencji Atomistyki ocenia, że budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej ma kosztować 35 – 55 mld zł, a z tej sumy około 20 – 30 mld zł to koszty technologii.