mg
- Dobrze przygotowany projekt wiatrowy powinien opłacać się i inwestorowi i państwu, i lokalnym społecznościom korzystającym na utworzeniu nowych miejsc pracy. Ale produkcja takiej energii jest droższa niż produkcja przy użyciu metody tradycyjnej. Za to również płacą odbiorcy energii elektrycznej - stwierdził Rafał Hajduk partner kancelarii prawniczej Norton Rose, szef praktyki energetycznej w biurze warszawskim, podczas krynickiego forum.
- Celem Agencji Rozwoju Przemysłu jest rozwijanie polskiej gospodarki. Chcemy uczestniczyć w zmianie w zakresie energetyki, w tym w zakresie energetyki wiatrowej. Najprostszą przesłanką tego jest to, że wiatr wieje. To jest rzecz jasna przenośna. Agencja zaczęła sprawdzać to, jak wygląda sytuacja w zakresie morskich farm wiatrowych. Ten kierunek interesuje nas najbardziej. Na koniec roku 2010 moc europejskich farm wiatrowych to 2600 MW, a projekty, które realizuje RWE to projekty o gigantycznej skali - dodał szef ARP, Andrzej Szertyka.
- Inwestujemy w fermy wiatrowe, również na rynkach wschodzących. Za taki uważamy Polskę. Nasze portfolio w tym zakresie to ponad 1 GW mocy. Teraz mamy w Polsce trzy farmy wiatrowe o mocy 108 MW. Plany mamy bardzo duże, bo rynek jest obiecujący. Do 2015 r. chcielibyśmy przyłączyć przynajmniej 300 MW - wskazywał Robert Macias, członek zarządu RWE Renewables Polska.
- Energetyka wiatrowa opłaca się firmom, które w nią inwestują. Do tego jednak potrzebny jest specyficzny system wsparcia ze strony państwa. Farmy na morzu są bardzo kosztowne. Jeśli nie będzie tego wsparcia, to takim podmiotom jak RWE to się będzie średnio opłacać - wskazał dr Filip Elżanowski.
- Natomiast państwu to się nie może nie opłacać. Już wkrótce musimy osiągnąć 15 proc. energii z OZE do 2020 r. W ten sposób powstanie nowa gałąź przemysłu. Państwo nie ma innego wyboru - zaznaczył. - Dywersyfikacja jest potrzebna, nawet w obrębie tych 15 proc. Jeśli porównamy koszty inwestycji, to nie sądzę, żeby energetykę wiatrową można by posadowić na pierwszym miejscu. W długotrwałej perspektywie łatwiejsze w zorganizowaniu są np. źródła biomasowe. Oczywiście, tutaj też może pojawić się zarzut, że jesteśmy wtedy uzależnieni od dostaw biomasy - zastrzega Elżanowski.