Mariusz W.
Biedroń swój wniosek złożył do prezesa NIK na początku kwietnia. Jak wyjaśnił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, zrobił to po ostatnich doniesieniach medialnych dotyczących decyzji Komisji Europejskiej, nakazującej portowi lotniczemu Gdynia-Kosakowo zwrot 21,8 mln euro.
Kontrolerzy NIK zapewniają, że przyjrzą się lotniskowej spółce, ale jeszcze nie teraz. Jak powiedziała serwisowi „Nasze Miasto” Alicja Szczepaniak, dyrektor gdańskiego NIK, decyzje w sprawie tego, które konkretnie jednostki urzędu będą kontrolowane i kiedy będzie miało to miejsce, zapadną na początku przyszłego roku. Przedstawicielka NIK dodała jednak, że jeśli do tej pory wpłyną nowe informacje w sprawie, być może przyspieszą one kontrolę lub w ogóle ją wstrzymają.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu sąd rejonowy Gdańsk-Północ ogłosił upadłość lotniskowej spółki. Wniosek o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej przez lotniskową spółkę został złożony w połowie marca. Wskazywano w nim wówczas, że majątek spółki jest niewystarczający na pokrycie zobowiązań, wynikających z roszczenia wniesionego przez Urząd Miasta Gdyni poprzez pisemne wezwanie do niezwłocznego zwrotu 85 mln zł. Teraz wierzyciele spółki będą mieli trzy miesiące od ogłoszenia decyzji sądu na zgłoszenie swoich wierzytelności.
Poza Gdynią, wśród wierzycieli jest również gmina Kosakowo, której spółka zalega około 6 mln zł oraz wykonawcy terminalu, wobec których zobowiązania wynoszą 2 mln zł. Przedstawiciele lotniska uspokajają, że wykonawcy zostaną spłaceni.