Arek Kowalczyk
Grzyb przypomina, że łupkowa rewolucja w USA powoduje pobudzenie inwestowania – Tak mogłoby się stać również w Europie. Brytyjczykom kończą się zasoby, wiedzą, że niebawem będą musieli importować, a więc mocniej interesują się gazem łupkowym, podobnie jak Niemcy, który coraz przychylniej patrzą na ten temat. Tworzy się więc nieco inny klimat niż jeszcze kilka lat temu – mówi europoseł.
- Gdyby zasoby gazu łupkowego w Polsce okazały się relatywnie wysokie i biorąc pod uwagę szybkość inwestycji w wytwarzanie energii elektrycznej z gazu, to pewnie zrezygnowalibyśmy z rozwoju energetyki jądrowej – przekonuje Andrzej Grzyb. - Nie mam wstrętu do technologii jądrowych, jednak uważam, że koszty są horrendalne i są to koszty, które eksportują polskie miejsca pracy, a my potrzebujemy polskich miejsc pracy, a nie wydawania pieniędzy na zakup technologii z zewnątrz - dodaje.
W rozmowie z z portalem „RynekInfrastruktury.pl” Andrzej Grzyb odniósł się również do kwestii konsultacji społecznych dot. gazu łupkowego, jakie niedawno zostały zakończone. - Ankieta została skonstruowana w sposób, który jest zaprzeczeniem obiektywnego badania socjologicznego. Pytania są sugerujące. To zostało oprotestowane przez posłów do parlamentu europejskiego – przypomina europoseł. - Warto zwrócić uwagę, że za ankietę jest odpowiedzialna dyrekcja generalna środowiska funkcjonująca w ramach Komisji Europejskiej, a nie dg energy. To będzie też moim zdaniem miało znaczenie dla jakości tego badani – mówi i dodaje: - Nie można tego nazwać konsultacjami społecznymi, jeśli pytania mają charakter taki, a nie inny.