kk
Zdaniem profesora Andrzeja Nowakowskiego, wykładowcy Uniwersytetu Rzeszowskiego i eksperta dziejów kolejnictwa, to właśnie odbudowa łącznicy może pomóc w skróceniu czasu podróży z Wadowic do Krakowa i tym samym odbudowie potoków pasażerskich. - Łącznicę zbudowano w 1939 roku, a intensywnie używano jej między innymi podczas kryzysu zaolziańskiego. Łącznica funkcjonowała do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, służąc między innymi jako miejsce postoju taboru naprawczego – wyjaśnia Nowakowski.
- Kilkusetmetrowy odcinek torów w latach osiemdziesiątych rozebrano. Pozostał jedynie kolejowy nasyp. Aby zbudować nową łącznicę, nasyp musiałby być dłuższy, by pociągi mogły pokonywać trasę z większą niż niegdyś prędkością – podkreśla Nowakowski.
Co na to PKP PLK? – Jest kilka przeszkód w realizacji budowy łącznika mającego według kosztorysu z 2007 roku kosztować około dwudziestu czterech milionów złotych – mówi na łamach „Małopolskiej Kroniki Beskidzkiej” Dorota Szalacha z Centrum Realizacji Inwestycji PKP PLK.
- Konwent ojców bonifratrów nie zgodził się na zajęcie około trzydziestu arów działki bezpośrednio przylegającej do torów kolejowych, a niezbędnej do poszerzenia nasypu. Jednak zgodnie z Ustawą o transporcie kolejowym, wpisanie łącznicy na listę linii państwowych umożliwiłoby wywłaszczenie części działek. Istotnym warunkiem inwestycji jest jednak jej zasadność i opłacalność. Tymczasem ta linia kolejowa nie cieszy się dużym zainteresowaniem podróżnych – przekonuje Szalacha.