Arek Kowalczyk
Włodzimierz Włoch, Rynek Infrastruktury: Kiedy możemy spodziewać się podjęcia ustawy o korytarzach przesyłowych?
Przemysław Zaleski, prezes zarządu Enea Trading: To trudne pytanie. Pamiętam niedawną rozmowę z parlamentarzystami. Spotkaliśmy się przy okazji konferencji na temat ustawy o korytarzach infrastrukturalnych, dyskutowaliśmy, a konkluzja była taka, że dwa lata wcześniej mówiliśmy to samo, o tej samej ustawie, a zmieniło się jedynie miejsce debaty. My możemy lobbować i błagać, ale to ustawodawca jest za to odpowiedzialny. To on musi patrzeć na całościowy interes naszego kraju i podejmować szybkie, słuszne a czasem niepopularne wobec pojedynczych jednostek decyzje.
Przy tej ustawie jest sporo drażliwych tematów, kwestii spornych, co powoduje, że proces legislacyjny się opóźnia. Jedną z takich rzeczy jest kwestia odszkodowań. Jak usatysfakcjonować osoby, na których terenie będą budowane linie? Oczywiście właściciele gruntów mają swoje racje, ale nie może dojść do kuriozum. Ciepłownicy mieli taki przypadek. W pierwszej wersji projektu ustawy zapisy były takie, że wartość odszkodowań przewyższała o 2 mld cały majątek sieci ciepłowniczych na terenie Polski.
Jakie konsekwencje niesie za sobą fakt, że tak długo proceduje się nad tak ważną ustawą?
Posłużę się kolejnym przykładem. Ma pan pieczarkarnię. I mimo iż ma pan zamówienia z całego świata od smakoszy pieczarek, nie można pan rozwijać produkcji, bo wymaga to rozbudowy hali i dodatkowego zasilania. Dostarczamy więc producentowi pieczarek tyle energii ile możemy, zgłaszamy stosowne plany, pozwolenia i nowe przyłącze budujemy w 2,5 roku, bo po drodze blokują nas procedury… Hala mogła powstać w cztery miesiące. Więc zamiast nowych miejsc pracy, podatków, infrastruktury, rozwoju eksportu mamy ślimaczące się procedury. Niesie więc to konsekwencje dla gospodarki.
I drugi przykład. Linia PSE Kromalice – Plewiska, gdzie dopiero specustawa na Euro 2012 spowodowała, że odcinek 1,5 km utorował drogę do zakończenia inwestycji przebiegającej przez 2/3 Polski. To była inwestycja mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju. To był interes Polski i PSE, a przyblokował ją lokalny samorząd. Mieszkańcy obawiali się bowiem, że linia będzie zlokalizowana zbyt blisko gospodarstw. Rozumiem wszystkie obawy, jednak nie potwierdziły się one w żadnych eksperckich raportach. Niestety ludzkie obawy są bardzo często oparte na niewiedzy.