Wiadomo już, że lotnisko nie zostanie otwarte, jak wcześniej zapowiadano, 27 października 2013 roku. Nieoficjalnie mówi się o otwarciu inwestycji w 2015-2016 roku, choć część specjalistów twierdzi, że może to nastąpić nawet w 2017 roku. Budowa podberlińskiego lotniska to najważniejsza od kilku lat inwestycja infrastrukturalna Niemiec. Trwa ona nieprzerwanie już od sześciu lat.
Nad utratą wizerunku z powodu gigantycznych opóźnień w oddaniu inwestycji ubolewa m.in. rzecznik Niemieckiej Federacji Elektrotechnicznej VDE, który twierdzi, że dla niemieckich firm przemysłowych, dostawców różnych systemów, które liczą na udział w dużych projektach z zakresu infrastruktury w azjatyckich gigamiastach te kłopoty psują renomę niemieckich wyrobów.
W dalszym ciągu nie zlikwidowano wad konstrukcyjnych powodujących niewłaściwe funkcjonowanie systemów przeciwpożarowych i wentylacyjnych w terminalu lotniska. Port nie spełnia również wymogów przewidzianych w przepisach antyhałasowych. Jeszcze kilka miesięcy temu zakładano, że prace uda się zakończyć do października 2013 roku, ale okazuje się, że postępują one dużo wolniej.
Nie jest wykluczone, że część stojącego już terminala trzeba będzie wyburzyć. Wówczas koszty całej inwestycji mogłyby się zbliżyć do 10 mld euro. Pierwotnie planowano, że nie przekroczą one 3 mld euro. Dziś szacuje się, że inwestycja pochłonęła już 4,3 mld euro. Rząd federalny otrzymał kilka tygodni temu zgodę Komisji Europejskiej na udzielenie lotnisku pomocy publicznej, która wyniosła 1,2 mld euro.
Opozycja we władzach miasta, w związku z zamieszaniem na budowie lotniska, złożyła wniosek o odwołanie burmistrza Berlina Klausa Wowereita.
Udziałowcami spółki budującej lotnisko są kraje związkowe Berlin i Brandenburgia oraz państwo niemieckie. Jest to największa inwestycja infrastrukturalna Niemiec.