Podmioty wyłonione w przetargu na 1800 MHz zobowiązały się do wpłacenia na rzecz Skarbu Państwa jednorazowej opłaty za dokonanie rezerwacji częstotliwości, jak również do rozpoczęcia wykorzystania przyznanych zasobów częstotliwości w ciągu 12 miesięcy od otrzymania decyzji o rezerwacji. Zobowiązały się również w ciągu 24 miesięcy do inwestycji w sieć telekomunikacyjną poprzez budowę lub modernizację przynajmniej 3200 stacji bazowych (minimum wymagane przez dokumentację przetargową to 1800 nadajników), z tego przynajmniej 50% stacji bazowych na obszarach gmin wiejskich, miejsko-wiejskich lub miast poniżej 100 tys. mieszkańców.
Zdaniem rzecznika Orange, takie zobowiązania mogą przekraczać możliwości operatorów, którzy wygrali w przetargi. - Duże kwoty do dźwignięcia, a wojna cenowa w pełni. Dlatego, chociaż Orange nie otrzymało nic, to i tak złożymy pięć wniosków o rezerwację poszczególnych bloków. Zrobimy tak, ponieważ umożliwia nam to ewentualne uzyskanie rezerwacji w przypadku, gdyby inna firma, wyłoniona w przetargu nie złożyła wniosku albo nie wpłaciła zadeklarowanej kwoty – stwierdził rzecznik Orange, dodając, że oferta PTK Centertel, jest pierwszą w kolejce, która nie została wybrana, dlatego jest szansa gdyby któryś z naszych konkurentów jednak przeszarżował.
Orange podkreśla, że częstotiwości z zakresu 1800 MHz nie są niezbędne sieci. Strategiczne dopiero wykorzystanie optymalnej kombinacji zasobów częstotliwości z zakresów 800 MHz, 900 MHz, 1800 MHz, 2100 MHz i 2600 MHz, idelanie służy do rozwoju szybkiego dostępu do Internetu w technologiach UMTS oraz w przyszłości LTE. - Nasz cel na teraz to dalszy rozwój zasięgu HSPA+ DC umożliwiający świadczenie usług o przepływności do 42 Mb/s, kontynuowanie prac NetWorks!, a pod koniec tego uzyskanie na aukcji częstotliwości z zakresu 800 MHz i 2600 MHz – napisał Jabłczyński.