ju
- W tej kadencji PSL stanął bardzo mocno po stronie Polskiej Żeglugi Morskiej i jej pracowników. Promujemy propozycję prywatyzacji pracowniczej. Chcemy, żeby ludzie, którzy tę firmę potrafili rozwinąć również na rynkach światowych, mieli prawo swego rodzaju pierwokupu i zagospodarowania tego majątku a nie jakiś zewnętrzny inwestor. W tym przypadku ja bym bardzo zachęcał Skarb Państwa, żeby się nie brał za uszczęśliwianie na siłę PŻM-u, tylko dał szansę tym ludziom, którzy tę firmę zachowali w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat i ją pięknie rozwinęli – mówił prezes PSL.
- Nieudana sprzedaż stoczni w Szczecinie i to, że dzisiaj stocznia stoi pusta jest naszym wyrzutem sumienia. To przykład, że nie da się rozwiązać takich problemów z centrali. Tutaj istotne byłoby przede wszystkim lepsze zagospodarowanie tego majątku po stoczni. Ja pamiętam dobre czasy, kiedy prezesem stoczni był pan Piotrowski. On teraz próbuje walczyć o ten swój były majątek i słusznie - należałoby dać takim ludziom szansę. Wtedy ta stocznia popadła w tarapaty na różnicach kursowych, bo złoty się wtedy bardzo mocno umacniał i kontrakty, które były zawierane wcześniej w momencie kiedy statki już były gotowe, zamiast zysku przynosiły stratę. To też przykład tego, jak ważne są dzisiaj także te elementy inżynierii finansowej, nie tylko spawanie statków.
- Jestem pod wrażeniem dyskusji pracowników z zarządem PŻMu, bo kiedy zapytałem ich, w czym tkwi tajemnica ich sukcesu, powiedzieli mi: u nas najmłodszy członek zarządu ma 15 lat stażu w firmie. Czyli to jest człowiek, który zna firmę, ludzie go znają i mają do niego zaufanie. Myślę, że w przypadku stoczni należałoby stawiać na ludzi, którzy mają doświadczenie tu na miejscu.
Sceptycznie patrzyłem na rozwiązanie, że ARP jest gospodarzem tego terenu, bo ARP jakoś wcześniej nie miała szczęścia i dobrej ręki do stoczni. W takich sytuacjach lepiej jest zmienić załogę i ja bym tu bardziej stawiał na miejscowych a nie na centralę. Ważna jest bowiem dobra znajomość danej branży przemysłu, dobre rozeznanie rynku. Umocowania polityczne pomagają, ale nie zastąpią fachowości – podsumował Pawlak.