mg
Railway Business Forum zaprezentował raport ws. rewitalizacji dworców kolejowych w naszym kraju. W konferencji wzięli również udział przedstawiciele przewoźników pasażerskich – Małgorzata Kuczewska-Łaska (prezes Przewozów Regionalnych), Piotr Zatorski (dyrektor biura handlowego Kolei Mazowieckich), Damian Grabowski (wiceprezes Arriva RP) oraz Donata Nowakowska (rzecznik prasowy Kolei Mazowieckich).
- Dworzec Polski nie ma dokumentów koncepcyjnych, planu biznesowego. Fantazjowanie na temat pieniędzy, jakie spółka ściągnie od przewoźników, jest bez sensu – podkreślił Furgalski. – Na kolei jest bieda, więc ściąganie jakichś parapodatków nie ma racji bytu – zaznaczył. – Na dworcach kolejowych nie ma jednego gospodarza. To trzeba uporządkować. Nazwaliśmy to „jednym okienkiem kolejowym”. Dworzec Polski nie gwarantuje takiej sytuacji, ponieważ nie ma umów podpisanych z innymi spółkami infrastrukturalnymi – powiedział Furgalski. – Mamy poparcie wiceministra infrastruktury Andrzeja Massela, który uważa, że Dworzec Polski powinien być powiązany z PKP PLK, a nie z PKP SA, która powinna przestać istnieć – stwierdził. Jak podał, wprowadzenie przez Dworzec Polski opłaty dworcowej zaskutkuje tym, że przewoźnicy nie będą w stanie zapłacić tych pieniędzy. Już teraz operatorzy mają problemy z opłatami za dostęp do infrastruktury kolejowej. Mają więc dwa wyjścia – albo podwyżki cen biletów, albo zwiększenie dofinansowania od samorządów. – A jak wiemy, samorządy śpią na pieniądzach – stwierdził ironicznie Furgalski.
- Chcemy zaapelować do Ministerstwa Infrastruktury o przedstawienie rzetelnych analiz wysokości stawek opłaty dworcowej. Rozmawiałem niedawno z ministrem i był zaskoczony tym, że Dworzec Polski chce pozyskać 135 mln zł – powiedział Furgalski.
Dyrektor programowy RBF zaznaczył, że deficyt utrzymania dworców w Polsce to ok. 50 mln zł rocznie. Zamiast wprowadzenia opłaty dworcowej, fundusze te można pozyskać z budżetu państwa. Można np. zrezygnować z promocji dodawania biokomponentów do paliw, skoro jest to obowiązkowe – tłumaczył Furgalski.
- Najbliższy sercu przewoźnika jest tabor. W tym kierunku będą kierowane nasze nakłady finansowe. Dla nas liczy się przede wszystkim tabor i drogi. Dworce są bardzo potrzebne, ale organizatorzy przewozów w obecnym porządku prawnym nie mają obowiązku utrzymywania tych obiektów. Podobnie jest z przewoźnikami – stwierdziła prezes Przewozów Regionalnych Małgorzata Kuczewska-Łaska.
- Płacimy na bieżąco, zarówno za dostęp do infrastruktury, wnosimy opłatę krawędziową, płacimy za korzystanie z kas i powierzchni wspólnych – wyliczał Piotr Zatorski z Kolei Mazowieckich. – Chcemy poprawy stanu dworców kolejowych, ale nie może się to odbyć po tak wysokich stawkach – zaznaczył.
- Integrator jest potrzebny. Teraz musimy zawierać umowa z kilkoma podmiotami, żeby zatrzymać się na jakiejś stacji. Tym integratorem powinien być zarządca infrastruktury. Jeżeli mamy płacić, powinniśmy też wymagać. Pieniądze powinny być racjonalnie wydatkowane. Tego na razie nie widzimy – podkreślił wiceprezes Arriva RP, Damian Grabowski.