Zdarzało się, że wysyłaliśmy kilkadziesiąt zapytań ofertowych na prace branżowe i nie uzyskiwaliśmy żadnej odpowiedzi – podaje przykład sytuacji na budowlanym rynku pracy Cezary Mączka, członek zarządu Budimeksu, odpowiedzialny za Pion Zarządzania Zasobami Ludzkimi. – Nie mogąc polegać na podwykonawcach zdecydowaliśmy się powiększyć nasz zespół sił własnych – dodaje przedstawiciel największej spółki budowlanej, która planuje zatrudnić ponad tysiąc osób zarówno z Polski, jak i z zagranicy.
Budimex rozpoczął dużą akcję zatrudniania pracowników, w tym z zagranicy. Skąd potrzeba tak dużego zwiększenia kadr u generalnego wykonawcy?
Na rynku budowlanym mamy deficyt pracowników. W stosunku do pierwszej perspektywy unijnej jest nawet sto tysięcy osób mniej, a liczba inwestycji do wykonania pod względem wartości jest większa. Blisko 40 procent firm budowlanych deklaruje ograniczenie działalności z powodu braku podwykonawców bądź pracowników. My też zmieniamy strategię i zaczynamy podchodzić do kontraktów selektywnie – nie chcemy się angażować w te, które wymagają dużej liczby pracowników, bo z ich pozyskaniem jest problem.
Bywało tak, że wysyłaliśmy kilkadziesiąt zapytań ofertowych na prace branżowe i nie uzyskiwaliśmy żadnej odpowiedzi. Podpisując kontrakt musimy być pewni, że jesteśmy w stanie go zrealizować w terminie. Inwestor nie da nam taryfy ulgowej, bo brakuje pracowników, to nie jego zmartwienie. Dlatego, nie mogąc polegać na podwykonawcach zdecydowaliśmy się znacznie wzmocnić nasz zespół sił własnych.
To nowe doświadczenie dla Budimeksu. Do tej pory rekrutacją sił własnych zajmowali się szefowie kontraktów. Ale w sytuacji, kiedy chcemy zatrudnić ponad 1000 osób ta ścieżka nie wystarcza. Powołaliśmy zespół dedykowany wyłącznie szukaniu fachowców, który działa trochę jak mała agencja rekrutacyjna.
Część osób, które chcą Państwo zatrudnić to będą cudzoziemcy.
Zgadza się. Mieliśmy nadzieję, że zatrudnimy Ukraińców i Białorusinów, ale w tych krajach też brakuje już rąk do pracy, dlatego rozważamy pozyskanie pracowników z Indii czy Macedonii.
Rozmawiamy też z kolegami z Hiszpanii, Kolumbii i Chile, gdzie działa nasz hiszpański inwestor – Ferrovial. Będziemy też zachęcać Polaków, którzy podjęli pracę w Ferrovialu do powrotu do kraju lub tymczasowej delegacji.
Współpracujemy również z agencjami rekrutacyjnymi, jednakże koszty związane z taką obsługą są bardzo wysokie. Poza tym agencja nie jest w stanie nam zagwarantować, że pracownik zostanie z nami dłużej niż miesiąc. Dlatego doszliśmy do wniosku, że musimy mieć własnych rekruterów.
Ile osób Budimex planuje zatrudnić?
Ta liczba nie jest stała. Szacowaliśmy, że będzie to tysiąc osób, ale już wiemy, że nasze potrzeby są większe. Jeśli podpiszemy umowę na budowę S3 (Budimex złożył ofertę z najniższą ceną na odcinek od Kamiennej Góry do Lubawki - dop. red.) będziemy musieli pozyskać kolejne 600 osób. Każdego roku średnio zatrudniamy 500-600 inżynierów a w ramach programu praktyk ponad 300 studentów. W sumie daje to liczbę ok. 2,5 tys. ludzi. Tak jak wspominałem obecnie nasz dział rekrutacji przypomina agencję rekrutacyjną.
Jaką część nowych pracowników będą stanowiły osoby spoza Polski?
Pozyskanie pracownika z zagranicy i legalizacja jego zatrudnienia to dość skomplikowany i czasochłonny proces. Taką osobę trzeba zameldować, a w małych miastach, gdzie najczęściej są realizowane kontrakty, właściciele lokali nie chcą tego robić. Pracownikowi trzeba założyć konto bankowe, zadbać o jego bezpieczeństwo na budowie i transport do pracy.
Te wszystkie kwestie wymagają zaangażowanie i wsparcia kierownictwa budowy na co nie zawsze jest czas. Dlatego nie ukrywam, że chcielibyśmy zatrudnić, jak najwięcej Polaków. Choć ich oczekiwania finansowe są większe mamy nadzieję, że to przełoży się na mniejszą rotację. W przypadku cudzoziemców, zwłaszcza Ukraińców, rotacja jest bardzo duża i sięga 30 procent. W ostatnim czasie pojawiły się nawet agencje ochrony, które zamiast pilnować, by na budowie nic nie zginęło powstrzymują rekruterów przed werbowaniem Ukraińców bezpośrednio w ich miejscu pracy. Rolą takiej agencji jest pilnowanie, by nikt nie rozmawiał z pracownikami. To, między innymi, pokazuje, jak bardzo brakuje rąk do pracy w budownictwie.
Kogo konkretnie poszukujecie?
Cieśli, zbrojarzy, brukarzy, tynkarzy oraz robotników niewykwalifikowanych. Jest także duże zapotrzebowanie na specjalistów z branży kolejowej. W tym przypadku mamy do czynienia z luką pokoleniową po zlikwidowanych szkołach technicznych. Dlatego zależy nam na pracownikach w wieku 50+. Chcemy zrekrutować jak najwięcej takich osób. W branży budowlanej liczy się doświadczenie, nie tylko znajomość komputera. Młodym inżynierom często się wydaje, że są w stanie realizować kontrakt z za biurka, nie opuszczając zaplecza budowy, a tak się po prostu nie da. W tym przypadku komputer i tablet nie załatwią sprawy.
Jak dotychczas idzie zatrudnianie? Można już ocenić efekty?
W ciągu kilku pierwszych tygodni nowego roku zrekrutowaliśmy 300 osób. To napawa optymizmem.
Skoro na rynku brakuje pracowników, to jak ich szukać? Jak w praktyce wygląda rekrutacja?
Przede wszystkim analizujemy rynek, przeglądamy ogłoszenia sądowe o upadłościach firm budowlanych, śledzimy informacje prasowe. Część firm podwykonawczych nie płaci swoim pracownikom, część bankrutuje – tam od razu się pojawiamy. Dla firmy, która ma kłopoty finansowe to nawet jest korzystne rozwiązanie. Jeśli my składamy ofertę pracy, poprzedni pracodawca nie musi płacić odprawy.
Prowadzimy też duże akcje reklamowe, wykorzystujemy geo smsy, a w przypadku kadry inżynierskiej także chatboty. Staramy się działać niesztampowo.
W jednej z naszych spółek, gdzie rekrutacja pracowników odbywa się od ponad dwóch lat, osoba za to odpowiedzialna jeździ na odpusty, umawia spotkania w domach kultury, czy parafiach.
Ale bywa też tak, że jest umówione spotkanie, na które przychodzi kilkanaście osób, a godzinę wcześniej przyjeżdża ktoś inny i zabiera wszystkich do pracy w Niemczech.
Proszę jeszcze powiedzieć na jakie wynagrodzenie może liczyć pracownik w Budimeksie?
Po uwzględnieniu nadgodzin pracownik na budowie może liczyć na wynagrodzenie na poziomie ok. 5 tys. zł brutto.
Mówimy o pracowniku polskim czy o cudzoziemcu?
O każdym. Dla nas liczą się kompetencje.
Ale z pewnością zatrudniając cudzoziemca trzeba uwzględnić więcej aspektów. Z czym to się wiąże w praktyce?
Przede wszystkim musimy mieć dokumenty kadrowe w różnych językach. Póki co mamy w czterech: ukraińskim, białoruskim, rosyjskim i gruzińskim. Szkolenie bhp dla pracowników z zagranicy również należy przeprowadzić w ich ojczystym języku. Z reguły korzystamy z usług tłumacza, ale inna koncepcja jest taka, że nagrywa się filmy instruktażowe w kilku językach i one są podstawą szkolenia.
Zatrudnienie cudzoziemca jest bardziej pracochłonne niż obywatela polskiego. Jest też więcej jednorazowych kosztów związanych z legalizacją pobytu.
Firmy, które współpracują z agencjami z Ukrainy zwracają uwagę na coraz większe znaczenie elementów socjalnych – zapewnienie komfortowych warunków mieszkaniowych, posiłku, odzieży roboczej i bezpiecznych warunków pracy – to elementy pozamaterialne, które przy zatrudnianiu cudzoziemców mają coraz większe znaczenie.
Na samej budowie z pewnością znajomość języka też nie jest bez znaczenia?
Oczywiście. Jeżeli praca odbywa się w brygadach zorganizowanych i jest majster, który mówi po polsku, to jest w stanie przekazać brygadzie co ma zrobić. Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy pracownicy przychodzą do pracy indywidualnie i są dołączani do brygad polskich. Różnica w wykształceniu technicznym, doświadczeniu na poszczególnych budowach, a także aspekty kulturowe są problemem. My będziemy się starać pracować pełnymi brygadami cudzoziemskimi pod nadzorem osoby z tego samego kraju, ale mówiącej po polsku.
TU można pobrać raport Zatrudnianie cudzoziemców – sytuacja prawna a potrzeby branży budowlanej