NIK opublikowała raport, w którym zarzuca GDDKiA, że realizując inwestycje drogowe w latach 2011-2016 nie zabezpieczyła interesu Skarbu Państwa. Dotyczy on wypłaconych podwykonawcom i kontrahentom zaległych należności oraz stosowania przez zarządcę dróg specustawy, która weszła w życie w 2012 roku. – Grzechy poprzedniej perspektywy finansowej dobrze znamy. Dzisiaj monitorowanie postępów w realizacji inwestycji oraz wzajemnych rozliczeń między firmami w danym kontrakcie jest jednak na wyższym poziomie – komentuje Adrian Furgalski, wiceprezes ZDG TOR.
Błędy poprzedniej perspektywy
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że – w latach 2011-2016 Skarb Państwa wypłacił podwykonawcom i kontrahentom, z tytułu niespłaconych przez wykonawców drogowych zaległych należności, ponad 1,3 mld zł. Zdaniem urzędu, umowy zawierane przez GDDKiA z wykonawcami niedostatecznie zabezpieczały interes Skarbu Państwa. Brakowało w nich m.in. monitoringu płatności, tak aby na bieżąco wiedzieć, czy wykonawcy płacą podwykonawcom i kontrahentom.
Kolejny zarzutem wobec Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jest złe stosowanie specustawy, która weszła w życie w 2012 roku, a jej celem było spłacenie roszczeń wszystkich przedsiębiorców, którzy byli kontrahentami wykonawców, z którymi GDDKiA miała podpisane kontrakty. – Dokument, która miał pomóc w ratowaniu branży budowlanej przed upadłościami, nie została przez Generalną Dyrekcję właściwie zrealizowany. Części firm obniżono, albo w ogóle nie wypłacono przysługujących im należności – czytamy w raporcie NIK.
– Grzechy poprzedniej perspektywy finansowej dobrze znamy. Byliśmy krajem, który na największą skalę w UE realizował inwestycje infrastrukturalne, co spowodowało napływ bardzo wielu podmiotów nie posiadających w naszym kraju żadnego potencjału. Żeby wygrać przetarg podmioty te na dodatek dawały niskie ceny. Przepis na klapę gotowy – mówi Adrian Furgalski.
Lepsza sytuacja
Analiza NIK nie pozostawia przed polską branżą budownictwa drogowego dobrej perspektywy. Pozostaje pytanie, czy sytuacja naprawdę jest tak zła i czy zarządca krajowej infrastruktury faktycznie nie wyciągnął żadnych wniosków z poprzednich swoich działań?
Jak zaznacza Adrian Furgalski – dzisiaj ta weryfikacja jest na znacznie wyższym poziomie, choć pojawiają się zagrożenia wynikające ze wzrostu cen materiałów czy robocizny. Jego zdaniem, sytuację podwykonawców komplikuje także odwrócony VAT.
– Obecnie monitorowanie postępów w realizacji inwestycji oraz wzajemnych rozliczeń między firmami w danym kontrakcie jest na wyższym poziomie. W wyjątkowych sytuacjach możliwe są bezpośrednie płatności podwykonawcom przez inwestora, stosuje się także zapisy w umowach, na podstawie których wypłata na rzecz wykonawcy uzależniona jest od uregulowaniu jego należności względem podwykonawców – komentuje wiceprezes ZDG TOR.
Waloryzacja
Ekspert wskazuje dodatkowo ważny punkt, który w ostatnim czasie coraz częściej jest podejmowany przez największe firmy budowlane. Mowa o
waloryzacji. Pojawiły się nawet głosy, że jej brak może doprowadzić do katastrofy na rynku budowlanym i załamaniu w inwestycjach. Te argumenty nie trafiły jednak do strony rządowej. Ministerstwo Infrastruktury w swoim stanowisku
odmawia waloryzacji zasłaniając się podpisanymi umowami, które jej nie przewidywały.
– Największym problemem są klauzule waloryzacyjne, które nie zabezpieczają firm w przypadku wzrostu cen, gdyż stosowany tam mechanizm obliczeniowy właściwie tego wzrostu nie zauważa. Trwają prace w ministerstwie mające ten mechanizm skorygować, jednak półki co wsteczne ich zastosowanie nie wydaje się możliwe – mówi Adrian Furgalski.