Sylwester Chruszcz, poseł koła Wolni i Solidarni, poinformował, że wprowadzenie zmian przepisów nazw zagranicznych miasta na polskich znakach drogowych jest już pewne. – Dostaliśmy zapewnienie na Komisji Infrastruktury, że rozporządzenie zostanie wprowadzone. Pierwszych zmian możemy spodziewać się najpóźniej w III kwartale 2018 roku. Docelowo na wszystkich drogach w Polsce mają pojawić nazwy miast zagranicznych w dwóch językach – mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” parlamentarzysta, który jest pomysłodawcą inicjatywy.
Rozporządzenie w dwóch etapach
Poselski projekt ustawy zakłada, że w przypadku gdy na tablicach przeddrogowskazowych i drogowskazowych tablicowych jest podana nazwa dużego miasta sąsiedniego państwa, do którego prowadzi droga, nazwę będzie podawać się w języku polskim oraz w języku oryginalnym, a w przypadku cyrylicy w translacji łacińskiej. Nazwy te umieszczane będą w jednym wierszu, z tym że nazwa oryginalna będzie znajdowała się w nawiasie. W praktyce oznacza to, że już niedługo będziemy mogli zobaczyć takie napisy jak „Królewiec (Kaliningrad)” oraz „Lwów (Lviv)”.
Wprowadzenie rozporządzenia zostało we wrześniu poddane pod głosowanie podczas posiedzenia Komisji Infrastruktury. – Należy zaznaczyć, że wszyscy posłowie jednogłośnie poprali projekt – informuje Sylwester Chruszcz.
– Chcemy aby tablice były wymieniane w odpowiedniej kolejności. Najważniejsze są oczywiście te na drogach zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. W drugim etapie sytuacja zostanie zmieniona na trasach samorządowych – podaje poseł koła Wolni i Solidarni.
Kosztowna inwestycja
Projekt ustawy zawierał jednak kosztorys tylko dla infrastruktury zarządzanej przez GDDKiA. Analizy zakładają, że ta część działania może pochłonąć nawet 27 mln zł w ciągu 4 lat.
– Oszacowane przez nas koszty wymiany 400 znaków zakładają, że wszystkie będą wymagały przebudowy infrastruktury, na której są umieszczone. Oznacza to, że był to maksymalny możliwy koszt inwestycji. Oczywiste jest jednak, że taka konieczność nie będzie występować wszędzie. W miejscach, w których będzie trzeba umieścić powiększone tablice, które będą narażone na większy napór wiatru, niekiedy ta infrastruktura będzie musiała zostać zmodernizowana, ale nie będzie tak w każdym przypadku. Istotna jest optymalizacja kosztów działania. Więc w miejscach gdzie będzie to możliwe będziemy stosować dodatkowe tablice, które nie będą wymagały zwiększonych nakładów – mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” Jan Krynicki rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Jednak nawet jeśli na tablice na drogach krajowych, ekspresowych i autostradach nie zostanie przeznaczone 27 mln zł, to należy jeszcze dołożyć do tego koszty na trasach samorządowych. Tych jest w Polsce znacznie więcej, ale trzeba pamiętać, że tam rzadziej występują duże tablice informujące o odległości do danych miast. Jaka będzie cena tej części działania? Ta informacja będzie znana dopiero za jakiś czas, kiedy województwa przekażą zlecone im, przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, analizy na ten temat.
Europejskie standardy
Zdaniem pomysłodawcy jesteśmy zobowiązani do przeprowadzenia tego projektu. – W ramach polityki historycznej naszego państwa, w ramach bezpieczeństwa i usprawnienia ruchu drogowego to jest pewne zaniedbanie i ono przetrwało przez lata – twierdzi poseł koła Wolni i Solidarni.
Do tego dochodzą jeszcze europejskie standardy. Jako dobry przykład parlamentarzysta podaje Niemcy. – Większość z naszych sąsiadów dokonało już takiej zmiany i teraz my chcemy ją przeprowadzić. Tak naprawdę jesteśmy jednym z niewielu europejskich krajów, w których na drogowskazach widzimy tylko zagraniczne nazwy – zaznacza Sylwester Chruszcz.
To już pewne
– Wiemy już, że rozporządzenie na pewno zostanie wprowadzone. Pierwsze zmiany będą w najpóźniej w III kwartale 2018 roku, ale możliwe, że to nastąpi szybciej – informuje Sylwester Chruszcz.