W najbliższym czasie prokuratura nie zamierza stawiać nikomu zarzutów ws. zawalenia wiaduktu w ciągu ul. Bohaterów Monte Cassino w Koszalinie. Śledczy gromadzą w tej sprawie dokumentację, po czym mają zostać wywołane opinie biegłych.
Wszystko
rozegrało się pod koniec października. W Koszalinie prowadzone były prace rozbiórkowe będącego w złym stanie, pochodzącego z 1971 roku, wiaduktu w ciągu al. Bohaterów Monte Cassino. – Początkowo odkuto jedno z przęseł po stronie zachodniej na nitce południowej. Następnie ciężki sprzęt wykonawcy przemieścił się na nitkę północną. Kiedy odkuwano równoległe przęsło, nagle cała nitka północna zaczęła się rozkruszać, walić i ostatecznie runęła w dolinę rzeki Dzierżęcinki. Wiadukt po stronie północnej zapadł się całkowicie, w tym na ulicę Batalionów Chłopskich – relacjonowaliśmy pod koniec października.
Nikt nie zginął. Zniszczony został jednak samochód zaparkowany na pobliskiej ulicy Batalionów Chłopskich. Śledztwo ws. wypadku wszczęła koszalińska prokuratura. Prowadzone jest w kierunku „sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego”. Chodzi o to, że na czas prowadzonych robót pobliska ulica Batalionów nie była wyłączona z ruchu.
Śledczy pracują intensywnie. – Przesłuchiwani są świadkowie, dwa razy wykonywane były oględziny na miejscu zdarzenia. Gromadzimy dokumentację zarówno z okresu, kiedy wiadukt był badany jako obiekt klasyfikujący się do rozbiórki, dokumentację inwestora (miasta Koszalin – aut.), który ogłaszał w tej sprawie przetarg, a także dokumentację wykonawcy, zwłaszcza że roboty były prowadzone w trybie zaprojektuj i wybuduj– wylicza Ryszard Gąsiorowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Dodaje, że śledztwo jest prowadzone w sprawie, a nie przeciw konkretnej osobie. – W najbliższym czasie nie są planowane żadne zatrzymania, ani stawianie komukolwiek zarzutów – powiedział dzisiaj Gąsiorowski. Sporo będzie bowiem zależeć od opinii biegłych. Ich wywołanie prawdopodobnie nastąpi dopiero po zgromadzeniu całej dokumentacji.
Oszacowana została już wartość zniszczonego auta. – Z informacji pochodzących od właścicieli wynika, że straty wyniosły kilkanaście tysięcy złotych. Nie jest to jednak sednem prowadzonego przez nas postępowania – tłumaczy Gąsiorowski. Zapowiedział jednocześnie, że miasto będzie informowane o przebiegu prowadzonego postępowania.
Przypomnijmy, że roboty rozbiórkowe prowadziło konsorcjum firm Intop Skarbimierzyce i Intop Warszawa, które zaproponowało 35,9 mln zł. W ramach inwestycji rozebrane miały zostać dwie nitki wiaduktu i wybudowane nowe o długości 220 metrów z dwiema jezdniami po dwa pasy ruchu w każdym kierunku.