Prokuratura w Koszalinie prowadzi śledztwo w sprawie spowodowania powszechnego zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w sprawie zawalenia się części wiaduktu nad Dzierżęcinką. Służby przedstawiły pierwsze ustalenia w sprawie. Powstaje pytanie, dlaczego otwarta dla ruchu była ul. Batalionów Chłopskich.
Krótko po tym jak rozpoczęły się główne prace rozbiórkowe wiaduktu w ciągu al. Monte Cassino w Koszalinie, obiekt w czwartek zawalił się. – Przeprowadzono oględziny miejsca z udziałem specjalistycznego sprzętu. Ustalono, że nikt nie zginął i nie został poważnie ranny. Zniszczony został za to jeden samochód zaparkowany na ul. Batalionów Chłopskich – wyjaśnił rzecznik, prokurator Ryszard Gąsiorowski.
Obiekt leży w ciągu głównej arterii miasta, na szlaku w stronę Gdańska i Koszalina. Służył przez 50 lat. Wykonana w ubiegłym roku ekspertyza techniczna wykazała jednak, że grozi katastrofą budowlaną, w związku z tym już na początku poprzedniego roku został zamknięty.
– Po wykonaniu oględzin przystąpiono do przesłuchań świadków – wyjaśnił Gąsiorowski. Przesłuchano kierownika budowy, kierownika prac rozbiórkowych, operatorów dwóch koparek a także panią, która w wyniku zdarzenia utraciła samochód. Prokuratura poinformowała, że zabezpiecza również materiały publikowane przez internatów.
– Do zdarzenia doszło w trakcie prowadzenia robót rozbiórkowych. Początkowo odkuto jedno z przęseł po stronie zachodniej na nitce południowej. Następnie ciężki sprzęt wykonawcy przemieścił się na nitkę północną. Kiedy odkuwano równoległe przęsło, nagle cała nitka północna zaczęła się rozkruszać, walić i ostatecznie runęła w dolinę rzeki Dzierżęcinki. Wiadukt po stronie północnej zapadł się całkowicie, w tym na ulicę Batalionów Chłopskich – przedstawił szczegóły prokurator.
Obecnie prowadzone jest śledztwo w sprawie spowodowania powszechnego zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu. Wszelkie prace w obrębie wiaduktu i jego okolicy są wstrzymane do odwołania. Nie wiadomo, jak długi czas to oznacza i czy spowoduje to opóźnienia w budowie nowych wiaduktów.
– Mamy do czynienia z sytuacją dosyć niezwykłą. Do zdarzenia doszło na budowie. Sprawdzać będziemy sposób przygotowania i wyznaczenia terenu budowy. Chodzi o kwestie wygrodzenia terenu i kwestie zapewnienia bezpieczeństwa osobom, które w pobliżu tej budowy mogły się znajdować – zapowiedział prokurator. Szczegółowo pod lupę wzięta będzie także organizacja komunikacji w obrębie inwestycji. Śledczy sprawdzą, które ulice miały być dokładnie zamknięte na czas robót, o które zamknięcia występował wykonawców i dlaczego ul. Batalionów Chłopskich nie byłą wyłączona z ruchu. – Wiemy, że ul. Batalionów Chłopskich nie była wyłączona z ruchu, i to jest główny element, który nakazuje przeprowadzenie śledztwa w kierunku tego, czy nie doszło do stworzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego. Ktoś musiał odpowiadać za harmonogram prac rozbiórkowych i uzgadniać nową organizację ruchu na poszczególnych etapach rozbiórki – przekazał prokurator.
Przetarg na prace rozbiórkowe wygrało konsorcjum Intop Skarbimierzyce i Intop Warszawa. Prace kosztują 35,9 mln zł, a na ich realizację (projekt i budowę) przewidziano 18 miesięcy. W ramach prac rozebrane miały być dwie nitki wiaduktu i wybudowane nowe o długości 220 m i nośności klasy pierwszej z dwiema jezdniami po dwa pasy ruchu w każdą stronę. Wybudowany ma być chodnik dla pieszych oraz przebudowane schody przy wiaduktach.