W siedmiu na osiem punktów przy łódzkim odcinku A1, w których przekroczono normy hałasu, problem został rozwiązany – twierdzą pracownicy łódzkiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Protestujący mieszkańcy w ogóle nie zauważyli jednak efektów tych działań. Na podjęcie ewentualnych dalszych kroków trzeba będzie czekać do końca roku, kiedy będą gotowe wyniki analizy porealizacyjnej.
Skargi na
hałas dobiegający z autostrady zaczęły płynąć natychmiast po jej otwarciu 1 lipca 2016 r. Problem dotyczy mieszkańców podłódzkich Skoszew, Wiśniowej Góry czy Stróży, a także obrzeży samej Łodzi (peryferyjnych osiedli domów jednorodzinnych, jak Mileszki, Andrzejów czy Feliksin).
Mieszkańcy: nic się nie poprawiło
W ostatnich tygodniach zniecierpliwienie mieszkańców narastało. – W porze zimowej, kiedy na drzewach brak liści, a kierowcy wymienili opony na zimowe, hałas jest odczuwalny jeszcze bardziej, niż w pierwszych miesiącach po oddaniu autostrady do użytku. Normy hałasu są przekroczone o 1-3 dB. Ludzkie ucho odbiera to jednak o wiele mocniej. Pamiętajmy też, że obowiązujące w Polsce normy hałasu należą do najbardziej liberalnych w Europie – powiedział „Rynkowi Infrastruktury” Łukasz Czarnecki ze Stowarzyszenia „A1 – Budowa Ekranów Akustycznych”.
Kontakt z GDDKiA był, według przedstawiciela mieszkańców, bardzo utrudniony. – Od lipca odbyło się już kilka spotkań z przedstawicielami Dyrekcji. Nasi rozmówcy wyrazili dobre chęci, ale na tym się skończyło. Trwa wymiana pism – twierdził Czarnecki, dodając, że według jego wiedzy aż do drugiej połowy lutego nie zostały podjęte konkretne próby zabezpieczenia mieszkańców i ich domów.
– Na zlecenie GDDKiA przeprowadzono pomiary, które wykazały przekroczenia w ośmiu punktach. Oznacza to, że autostrada nie została wybudowana zgodnie z kontraktem. Konsultujemy z naszymi prawnikami, czy da się zmusić wykonawców do postawienia ekranów i czy można było rozliczyć wykonanie autostrady, mimo że mieszkańcy nie zostali zabezpieczeni przed hałasem – dodał przedstawiciel Stowarzyszenia.
GDDKiA: 7 na 8 punktów już bez przekroczeń
Inaczej przedstawia sprawę łódzki oddział GDDKiA. – Na nasz wniosek wykonawcy poprawili błędy w większości z 8 miejsc, w których odnotowano przekroczenia – informuje dyrektor Maciej Tomaszewski. Na razie nie powstały nowe ekrany – doszczelniono tylko miejsca pod istniejącymi zabezpieczeniami i poprawiono wyprofilowanie skarp. – Pozwoliło to wyeliminować przekroczenia norm hałasu, co potwierdziły ponowne badania – twierdzi Tomaszewski. Do poprawy pozostał tylko jeden punkt przy ulicy Sołeckiej w Łodzi, dokładnie na styku dwóch odcinków. Źródłem hałasu, według GDDKiA, jest tam jednak nie tylko autostrada, ale również inne pobliskie ruchliwe drogi oraz linia kolejowa nr 17.
Co z pozostałymi miejscami, na które skarżyli się mieszkańcy (latem ubiegłego roku GDDKiA otrzymała ponad tysiąc skarg)? – Na obecnym etapie, gdy kontrakt został zakończony, a roboty odebrane, brak środków prawnych, których może użyć zamawiający w stosunku do wykonawcy w celu wyegzekwowania budowy ekranów – mówi dyrektor. Jak dodaje, to, czy dokuczliwy dla mieszkańców hałas jest związany ze zwiększonym ruchem, czy z przekraczaniem przez kierowców dozwolonej prędkości, jest kwestią dyskusji. – To sprawa do późniejszego rozstrzygnięcia. Na razie nasze działania są zakończone – podsumowuje.
Nowe ekrany? Jeśli już, to w przyszłym roku
Szansą dla utrapionych hałasem mieszkańców jest procedura analizy porealizacyjnej. Zgodnie z przepisami rozpocznie się ona 1 lipca, rok po oddaniu odcinka Stryków – Tuszyn do użytku. – Jeśli ta analiza wykaże przekroczenia i konieczność budowy dodatkowych ekranów – wezwiemy wykonawcę do usunięcia nieprawidłowości, a w przypadku odmowy usuniemy je sami i będziemy dochodzili zwrotu poniesionych kosztów. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska dokona ponownej analizy, przekaże sprawę do marszałka województwa, a ten zobowiąże nas do postawienia ekranów – zapowiada dyrektor łódzkiego oddziału GDDKiA. Raport z analizy zostanie przedstawiony RDOŚ na przełomie bieżącego i przyszłego roku.
Jeszcze przed ogłoszeniem przez GDDKiA wyników analizy reprezentant mieszkańców wyrażał wątpliwości co do rzetelności przeprowadzania badań. – Punkty pomiarowe zostały wybrane niestarannie, mimo naszych uwag. Przykładem może być Wiśniowa Góra, w której mimo ponad 100 skarg od mieszkańców nie przewidziano ani jednego punktu pomiarowego. Poza tym mam wrażenie, że pracownicy dokonywali pomiarów celowo wtedy, kiedy było ciszej – mówił Czarnecki.
– Punkty pomiarowe są wyznaczane przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska według obowiązującej metodologii, opracowywanej przez fachowców z zakresu rozchodzenia się dźwięku. Żadna skarga nie została przy tym zignorowana. Prowadzeniem pomiarów zajęło się akredytowane laboratorium – odpowiada rzecznik łódzkiego oddziału GDDKiA Maciej Zalewski.